Islandia - miejsce, gdzie szukałam siebie
Pewnego razu dostałam propozycję przeprowadzenia wyprawy na Islandii, i w tym celu rzuciłam pracę. Chciałam zmian.
Wyszło tak, że byłam w krainie elfów przez cały miesiąc: pierwsze dwa tygodnie jako stażysta z pierwszą grupą, następne dwa - jako przewodnik z drugą.
Islandia to kraj przyjemności dla duszy. Gdy idziesz tymi wzgórzami, odczuwasz nieskończoność piękności.
Idziesz olbrzymim polem, na którym nie ma nic żywego, oprócz takich samych turystów. Bezgraniczne czarne pole. Myślisz - tu by pasował latający talerz, i niby jesteś na innej planecie, w ekspedycji kosmicznej.
Oto lądowanie na Marsie.
Niby wszystko jest proste - idziesz, spacerujesz. Ale w ten moment, kiedy spotykasz całe piękno przyrody w jednym miejscu, rozumiesz, że jesteś w bajce: lodowce, pola lawowe, gejzery, ciepłe źródła - wszystko i od razu. Czujesz się jak fantastyczny bohater, odkrywca nowych światów. Chcesz cofnąć się w czasie. Zobaczyć, jak ta lawa była jeszcze “żywa” i chłonęła wszystko na swoim szlaku, kiedy po tej trawie biegały trolle, kiedy tu mieszkali mężni wikingowie.
Duże pola lawowe.
Miejsca, gdzie biegały elfy i trolle.
Po dziennym marszu chce się odpocząć, poczuć się częścią tej bajki, chce się zabrać ze sobą cząsteczkę piękna do domu. Zaczynasz myśleć o przeszłości, przyszłości, teraźniejszości. Co zmienić? Jak zrobić, żeby piękno było w każdym dniu? Czasem myślisz tak:
I tak:
Chcesz iść do przodu i odkrywać nowe horyzonty.
Dziękuję Ci, Islandio. Za nowe pomysły, nowe spojrzenie na życie, za mnie nową.
Odkryj dla siebie ten kraj!
Zdjęcia: nasza uczestniczka Ludmiła Stolarowa
Najbliższe daty trekkingu na Islandii. Zapisz się, liczba miejsc ograniczona!
Chcesz też? Napisz, a o resztę zadbamy